RÓŻANIEC NIE POZWALA UTONĄĆ  

Nie pierwszy raz byłam nad morzem, jednak tego lata, bardziej niż kiedykolwiek przedtem, pojęłam – patrząc na rozszalałe fale Bałtyku – jak potężne dzieła stworzyłeś, Boże Wszechmocny.

Była druga połowa sierpnia 2017. Według prognozy ostatnie wakacyjne dni miały być deszczowe i chłodne. Tymczasem... Przepiękna pogoda zmusiła mnie do wyjścia spod kołdry i pójścia na długi spacer brzegiem morza. Wreszcie przyjechałam po to, aby pooddychać jodem w najczystszej postaci.

Stałam na pięknej piaszczystej plaży koloru jasnego bursztynu. Wolna od wszelkich kłopotów wodziłam wzrokiem po horyzoncie. Szukałam odpowiedzi na sobie samej postawione pytanie: Czy niebo jest bardziej błękitne niż morze, a może jest wręcz przeciwnie? Myśli kotłowały się w głowie. Dopiero potężne uderzenie fali przywróciło mi odrobinę logiki. Dlaczego właśnie w tym momencie zaczęłam rozmyślać o stworzeniu świata? Nie wiem. „A Duch Boży unosił się nad wodami” (Rdz 1, 2) – szumiało mi w uszach.

Dzień miał się ku końcowi. Rybacy wypływali na nocny połów ryb. Moim kiepskim aparatem zrobiłam kilka kiepskich fotek zachodzącemu słońcu. Zniechęcona bezsilnością wobec techniki, w geście rezygnacji, tylko machnęłam ręką. Pomyślałam: „Marność nad marnościami i wszystko marność” (Koh 1, 2).

W powiewie wiatru Duch Boży unosił się nad wzburzonym Bałtykiem. Z dna mojej przepadzistej torby wyjęłam różaniec. Nie pierwszy raz odczuwałam bliskość Boga. Czemu więc właśnie teraz zaczęłam się żarliwie modlić? Czy dlatego, że Duch Boży nieustannie unosi się nad wodami?

Mój różaniec już nie leży na dnie przepadzistej torby, niczym zatopiony okręt na dnie oceanu. Jest mi sterem i kołem ratunkowym. Nie pozwala mi utonąć w odmętach codzienności. I tylko nadal nie wiem, czy morze jest takie błękitne, czy to niebo się w nim przegląda?

 

Jadwiga Kulik

do góry